[...] Leżałam tak na jezdni. Z samochodu, który mnie potrącił wyszedł jakiś mężczyzna i złapał się za głowę.
-To nie moja wina! Ona... ona wbiegła mi pod koła!- tłumaczył się.
-Widzieliśmy co się stało!- krzyknął Niall. Podbiegł do mnie razem z resztą zespołu. Złapał mnie za rękę i nie chciał puścić.
-Harry dzwoń po pogotowie!- powiedział nerwowo. Harry wyciągnął telefon z kieszeni spodni i szybko wybił odpowiedni numer. Karetka przyjechała błyskawicznie. Chłopcy pojechali ze mną. Jestem o krok od śmierci. Dzieli mnie tylko jedno... moje wytrzymałe serce.
Powoli zaczęłam zamykać oczy. Chłopcy mówili do mnie, że nie mogę się poddawać i że nie mogę umrzeć. Wiem, że Niall by sobie tego nie wybaczył. Nie wiem co działo się potem...
Obudziłam się w szpitalu. Leżałam na łóżku, a koło mnie byli dwaj lekarze... to znaczy lekarz i lekarka. Gdy się obudziłam podnieśli wzrok z nad papierów, które trzymali.
-Alex, tak?- zapytała lekarka.
-Tak.- odpowiedziałam drżącym głosem.
-Wygląda na to, że masz dość poważne obrażenia wewnętrzne.- powiedziała.
-Będziemy musieli zrobić ci prześwietlenie. Krwotoku na szczęście nie masz, ale za to na twojej ręce znajduje się poważna rana. O mało co się nie wykrwawiłaś na śmierć.- powiedział lekarze poważnym głosem.
-Ach... zapomniałabym. Pięciu chłopców czeka na korytarzu. Mogą wejść, ale nie na długo.- uśmiechnęła się pani doktor. Wyszła razem z lekarzem.
Po chwili do pomieszczenia, w którym się znajdowałam weszli chłopcy. Wszyscy po kolei. Najpierw Harry, Louis, Liam, Zayn i na samym końcu Niall. Szybko podbiegł do mnie.
-Jak się czujesz?- zapytał zdenerwowany.
-Dobrze.- powiedziałam. Czułam, że po moich policzkach spływają łzy.
-Nie kłam, proszę.- powiedział drżącym głosem Niall.
-Myśleliśmy, że cię stracimy... na zawsze.- dodał Louis. Teraz nie byłam na tyle silna żeby myśleć o tych wszystkich problemach jakie będę miała w domu.
Chciałam wytłumaczyć im dlaczego to zrobiłam, ale po pierwsze nie miałam siły, a po drugie nie sądzę by to było im do czegoś potrzebne. Teraz chciałam już tylko odpocząć.
-Chłopcy. Czas minął. Później będziecie mogli zobaczyć się z Alex.- powiedziała lekarka, która właśnie weszła do pomieszczenia.
-Zdrowiej szybko.- powiedział Louis.
-Trzymaj się.- dodał Liam.
-Nie poddawaj się.- mówił Harry.
-Zdrowia!- powiedział Zayn.
-Pamiętaj, że cię kocham.- powiedział Niall po czym ucałował mnie w czoło i wyszedł.-
-Twoi bracia?- zapytała lekarka.
-Nie... przyjaciele i chłopak.- odpowiedziałam z trudem.
-No nic. Musimy zabrać cię na prześwietlenie.- powiedziała lekarka i pomogła mi usiąść na wózek inwalidzki. Zabrała mnie na prześwietlenie.
-Podejrzewam, że ma złamaną nogę.- powiedziała lekarka zostawiając mnie w pomieszczeniu. Stał tam mężczyzna w białym... płaszczu? Nie wiem jak to nazwać.
-No dobrze. Więc co się stało?- zapytał i przystawił rentgen do mojej nogi.
-No... wpad... rzuciłam się pod samochód.- wytłumaczyłam, a lekarz zdziwiony podniósł się z krzesła na którym siedział. -Długa historia...- dodałam słabym i cichym głosem.
Lekarz Prześwietlił moje nogi i ręce, a potem zapytał
-Powiedz mi, czemu to zrobiłaś?
-No cóż... miałam problemy. Dwóch chłopaków się we mnie kocha i nie tylko to.- westchnęłam. Lekarz nie pytał już o nic więcej.
-No i z tych twoich problemów wynikło to- pokazał mi moje złamane kości. -Obie nogi i jedna ręka złamana. Założymy ci gips i niestety dopóki kości się nie zrosną musisz zostać tutaj. Nie chcemy żebyś znowu zrobiła coś głupiego...- powiedział lekarz i wyszedł na korytarz. Po chwili wrócił wraz z pielęgniarką, która zabrała mnie z powrotem do pomieszczenia, w którym byłam poprzednio.
-Psycholog zaraz do ciebie przyjdzie.- powiedziała pielęgniarka. Już po paru minutach w moim pokoju znalazł się mężczyzna z łysą głową. Nazwę go.. łysogłowiec.
-Wytłumacz mi jak to się stało.- nakazał łysogłowiec. No i zaczęłam mu wszystko po kolei tłumaczyć. W końcu złapał się za swą łysą głowę i wyszedł.
Po jakimś czasie do pokoju weszła pielęgniarka, a zaraz za nią w pomieszczeniu pojawił się Niall. Pielęgniarka wzięła s pomieszczenia jakieś papiery, a potem wyszła. Za to Niall został ze mną.
-Jak się czujesz?- zapytał.
-Nogi strasznie mnie bolą... umieram!- jęknęłam. Niall usiadł koło mnie na łóżku.
-Dlaczego...?- zapytał.
-Dlaczego, ale co?- zdziwiłam się.
-Dlaczego rzuciłaś się pod samochód? Dlaczego nie pozwoliłaś się uratować...? Dlaczego?- zadręczał się Niall, a ja tylko zastanawiałam się jak mu to wytłumaczyć.
-Nie... nie potrafię tego wytłumaczyć.- odpowiedziałam krótko. Później jeszcze chwilę z nim rozmawiałam, a potem już musiał wyjść. Mijało wiele dni. Moje kości się zrastały i po około dwóch tygodniach mogłam wreszcie wrócić do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za koment. =3