poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 2


<22 czerwca 2013 rok>
-Przeprowadzisz się do domu chłopaków.- powiedział nagle tata gdy jedliśmy śniadanie. Upuściłam widelec, którym jadłam.
-Jak to!?- zdziwiłam się.
-To dla rozgłosu.- powiedział otrzepując ubranie z kurzu.
-Ale ja nie chcę!- powiedziała stanowczo i unosząc głos.
-Ty nie masz tu nic do gadania! Przeprowadzasz się i już! Mam głęboko w dupie czy ty chcesz czy nie!!!- zaczął krzyczeć mój ojciec. Zaczęłam płakać. Pobiegłam się spakować. Dokończyłam śniadanie i pojechaliśmy  pod ich dom czyli tam gdzie większość directionerek nigdy nie była...
-Wysiadamy!- powiedział tata i wyciągnął moje walizki z bagażnika. Wysiadłam i poprawiłam włosy. Nie wiem jak ja przeżyję.
-Poczekaj tu.- powiedział do mnie tata. Zapukał do drzwi, a po chwili ujrzałam twarz Louisa. Tata coś do niego powiedział, ale nie słyszałam co.
-Ow... moment. Harry jest goły.- jednak to już usłyszałam.
-Ja mam z nimi mieszkać?- zapytałam i otworzyłam usta. Po jakimś czasie drzwi się otworzyły i weszliśmy z tatą do domu chłopaków. Mieli tam całkiem ładnie. Tylko... nigdzie nie było Harry'ego.
-Gdzie Harry?- spytał nagle mój tata. Niall zaczął się śmiać, co mnie mocno zaskoczyło.
-Nie chciał się ubrać, więc zamknęliśmy go w łazience.- wytłumaczył Louis, a Liam potwierdził. SZeroko otworzyłam oczy. Zayn pokazał mi mój pokój i tam przesiedziałam cały dzień.
<23 czerwca 2013 rok>
Budzę się w za dużej na mnie koszulce z pandą i w czarnych legginsach. Zakładam na nogi kapcie i z rozczochranymi włosami schodzę na dół. Moja maskara jest już poza oczami, bo oczywiście zapomniałam zmyć wczoraj makijaż.
Schodzę po schodach i padam na kanapę. Jestem zmęczona i głodna. Wchodzę do łazienki i myję twarz. Ogarniam się i idę na górę do pokoju się ubrać.
Zakładam zwykłe jeansy, sweter z flagą USA, zegarek i wisiorki. Wyciągam z torebki moje kujonki i zakładam je. Schodzę na dół. Sprawdzam godzinę - 11:15. Słyszę kogoś w kuchni, więc kieruję się w tamtą stronę.
Przy kuchence stoi Hazza i coś robi. Chyba... śniadanie? To faceci w ogóle potrafią posługiwać się kuchenką!? Szok.
-Jesteś głodna?- pyta Harry uśmiechając się do mnie.
-Tak...- odpowiadam nieśmiało. Biorę czajnik i nalewam do niego wodę. Stawiam na kuchenkę i włączam gaz.
-Gdzie kubki?- pytam. Harry wskazuje na szafkę obok.
-Dzięki.- mówię cicho. Wyciągam dwa kubki no bo... mu chyba też przydałoby się zrobić. Czajnik zaczyna gwizdać. Wyłączam gaz i zalewam herbatę. Słodzę sobie i siadam z kubkiem na kanapie.
Harry siada obok mnie i włącza tv. Czuję się... skrępowana. Nigdy nie byłam w obecności jakiegoś chłopaka i to tak blisko... czuję się dziwnie. Słyszę kroki. Szybko odsuwam się od Hazzy. Odwracam głowę i widzę Nialla. Harry wstaje i idzie razem z Niallem do kuchni. Przynoszą trzy talerze z jajecznicą. Na jednym jest jej na prawdę full. Podejrzewam, że to nie dla mnie, bo ja tyle nie jem.
-Bon apetit!- mówi Harry i stawia talerze na stole. Biorę moją herbatę i siadam przy stole. Harry idzie jeszcze do kuchni, a ja i Niall już jemy pyszną jajecznicę. Tia... to Niall ma full jajecznicy na talerzu. On musi lubić dużo jeść, a przecież jest taki chudy. To dziwne.
Ja już skończyłam. Hazza dopiero zaczyna jeść. Niall już kończy. Idę do kuchni i wkładam brudny talerz do zmywarki. Biorę ostatni łyk mojej herbatki i wkładam kubek do zmywarki. Przychodzi Zayn i Liam. Biorą coś do jedzenia, a ja idę do pokoju i siadam na kanapie. Harry sprząta po śniadaniu, a Niall poszedł... gdzieś.
Siedzę sobie na kanapie. Po chwili przysiada się i Harry. Dosiada się i Liam oraz Zayn. Przychodzi też Niall i Louis. Zaczynamy rozmawiać... o sobie. Po prostu chcemy wiedzieć o sobie jak najwięcej. Im więcej czasu z nimi przebywam tym dziwniej się czuję... to znaczy, nie przy wszystkich. Tylko Niall sprawia, że to czuję. Czy to dziwne uczucie jest tym czego ludzie tak pragną? Czy jest to właśnie to uczucie, o które się zabijają? Tak, to chyba właśnie jest... miłość.
Mija już w sumie godzina. Wszyscy się rozchodzimy. Idę do swojego pokoju i sprawdzam różne rzeczy na necie. Zamykam laptopa i idę znów na dół.
To co widzę mnie przeraża. Harry biegnie w samych bokserkach przez pokój, a Louis za nim. Potem znów ich widzę, ale tym razem Harry ma spodnie. Wydaje mi się, że mieszkanie z nimi nie będzie aż takie złe. Wychodzę z domu i przez calutki dzień chodzę po mieście. Nadchodzi noc. Jest już 21:00. Idę się myć i zakładam moją piżamę.
-No nie.- zasmucam się widząc pioruny, a zaraz potem słyszę potężny grzmot. -Tylko nie burza.- mówię sama do siebie. Potwornie boję się burzy i dlatego nie chcę jej. Dotychczas przytulałam się do mojego wielkiego miśka, którego kiedyś dostałam na walentynki od mamy, ale teraz... jestem w nie swoim domu. Nie wiem co robić. Panikuję. Mijają dwie godziny. Chłopacy już śpią. Burza jest straszna. Potężne pioruny i grzmoty za oknem sprawiły, że zaczęłam płakać. Słyszę kroki na korytarzu i moje drzwi się uchylają. Widzę twarz Nialla.
-To ty płaczesz?- pyta. Dopiero teraz zauważył mnie płaczącą w rogu pokoju z kocem. Wchodzi i kuca koło mnie. Zaczynam jeszcze mocniej płakać.
-Nie płacz.- prosi mnie i uspokaja.
-Strasznie boję się burzy.- mówię szlochając. Niall obejmuje mnie ramieniem i przytula do siebie. Czuję się bezpiecznie. Jest mi bardzo przyjemnie, ale mimo to burza nie minęła i ja nadal bardzo się boję.
-Jeśli chcesz możesz spać ze mną.- mówi do mnie Niall. Zgadzam się. Wiem... to trochę dziwne żebym z nim spała, ale... strasznie się boję burzy, a do nikogo więcej w tym domu się nie przytulę.
Wchodzimy do jego pokoju i kładziemy się na łóżku. Słyszę jak grzmi i mnie to przeraża, ale koło mnie jest Niall i mogę się do niego w każdej chwili przytulić. Słyszę na prawdę potężny grzmot i to mnie tak przestraszyło, że musiałam się do niego przytulić, no i.. tak już zasnęłam.

niedziela, 29 września 2013

Rozdział I

<15 czerwca 2013 rok>
Wracam z miasta do domu. Wyciągam klucze z mojej torebki i powoli otwieram drzwi. Próbuję włożyć klucz do ciasnej kieszonki w torebce, jednak upada na ziemię.
Rzucam wszystko na kanapę stojącą w salonie i podnoszę klucz. Jak zawsze wieszam go na małym wieszaczku niedaleko drzwi.
-Alex!?- słyszę głos taty z góry. Zazwyczaj o tej porze był w pracy.
-Jesteś na dole!?- krzyknął. Zdziwiona pobiegłam na górę. Mój ojciec siedział na kanapie w sypialni z laptopem na kolanach.
-Czemu nie jesteś w pracy?- zapytałam go.
-Ehh... zwolnili mnie. Gówniana praca! I tak dużo mi nie płacili.- jęknął. To było dość dziwne, bo tata zawsze lubił swoją pracę.
-Mniejsza o to. Szukałem oferty pracy  internecie. Dzwoniłem pod kilka numerów i okazało się, że kwalifikuję się na managera!- wykrzyknął radośnie. Ja też się ucieszyłam, bo manager to dość dobra praca, jak na mojego tatę... w każdym razie, skoro kwalifikuje się na managera, to chyba dostał jakąś pracę?
-To znaczy, że znalazłeś inną pracę?- zapytałam. Moja ciekawość była wielka, chociaż i tak wiem, że by mi to powiedział.
-Tak, no jasne! Dostałem pracę managera pewnego zespołu, a i jeszcze jedno... przeprowadzamy się do Londynu! Wiesz... ta praca wymaga właśnie tego. Musimy się tylko przeprowadzić, a potem już z górki.- powiedział i wskazał na walizki. Fakt, że w pokoju było pusto. Szybko pobiegłam do mojego pokoju. Tam też stały walizki. Moje rzeczy były w kartonach.
-A to dlatego przed domem stoi ciężarówka.- westchnęłam. Sprawdziłam co jest w kartonach. Były tam dokładnie wszystkie moje rzeczy.
<16 czerwca 2013 rok>
Dojeżdżamy do Londynu. Wyjechaliśmy dzisiaj rano i jesteśmy już na miejscu. Nasz nowy dom jest na prawdę piękny i w dodatku jest niedaleko centrum.
-Hm... no ładnie tu. Alex, chcesz iść do centrum? To zaledwie kilka ulic stąd. Ja zajmę się rozpakowywaniem, a twoje rzeczy rozłożysz sobie sama. Teraz idź sobie pozwiedzać.- powiedział mój tata.
-Okay.- odpowiedziałam i poprawiłam torebkę, która trochę mi się przekręciła.
Ruszyłam przed siebie. Po chyba... 15 minutach byłam już w centrum i centralnie na przeciw mnie było centrum handlowe.
Weszłam do niego i zaczęłam zwiedzać różne sklepy. Obleciałam chyba je całe i kupiłam sobie śliczną bransoletkę z nutką. Chciałam kupić też jakiś lakier do paznokci, ale żaden mi się nie podobał, a jak już mi się jakiś spodobał to spodobał mi się też inny no i nie mogłam się zdecydować. Wyszło na to, że żadnego nie kupiłam. Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie.
-Jak tam w centrum?- zapytał mnie tata. Westchnęłam i pokazałam mu bransoletkę. Uśmiechnął się i poszedł do kuchni, za to ja pobiegłam na górę się rozpakować. Poukładałam ubrania na półkach, a inne rzeczy rozłożyłam wedle moich zachcianek. Miałam śliczną tapetę w nuty na jednaj ścianie. Tak dokładniej to na ścianie gdzie stało łóżko.
-Alex! Chodź tu na dół!- krzyknął mój tata. Posłusznie zeszłam i popatrzałam za okno. Stał tam jakiś czarny Mercedes.
-Co to za samochód?- zapytałam zdziwiona. Tata uśmiechnął się tajemniczo.
-Jedziemy do mojej pracy! Bierz co tam musisz i jedziemy.- powiedział. Wzięłam, więc moją torebkę i założyłam parę ślicznych butów. Jechaliśmy kilka minut. Wysiedliśmy przed jakimś wielkim budynkiem, a potem jakiś facet otworzył nam drzwi.
-Wow!- zachwyciłam się wielkością budynku od wewnątrz. Mój tata otworzył jakieś drzwi i szliśmy wzdłuż korytarza z czerwonym dywanem. Czułam się nieziemsko.
W pewnym momencie mój tata otworzył drzwi ze złotą tabliczką z napisem "One Direction". Byłam zdziwiona. Tak, wiedziałam, ze mój tata jest managerem jakiegoś tam zespołu, ale nie że One Direction! No cóż... lubię ich piosenki. Może mam okazję poznać ich osobiście.
Tata usiadł za jakimś biurkiem, a mi kazał usiąść na fotelu obok. Po chwili weszła jakaś kobieta.
-One Direction już są.- powiedziała i wyszła zostawiając otwarte drzwi. Zobaczyłam w oddali 5 szczupłych sylwetek. Teraz widzę dokładnie. Przez drzwi po kolei wchodzili Harry Styles, Louis Tomlinson, Zayn Malik, Liam Payne i na samym końcu Niall Horan, czyli wszyscy członkowie zespołu 1D.
-Witajcie chłopcy!- powiedział mój ojciec. Chłopacy też się przywitali, a potem cały czas o czymś rozmawiali, a ja siedziałam cicho i słuchałam.
-A to moja córka Alex.- powiedział w pewnym momencie mój tata. Harry się uśmiechnął. Miałam na sobie bluzkę z motywem supermana.
-Mam podobną koszulkę!- odezwał się wesoło Louis. Ja jednak nie byłam tak wesoła. Jestem nieśmiała i dlatego cały czas siedziałam cicho. Mój tata rozmawiał dalej o czymś z chłopakami. Nie słuchałam co oni mówią i byłam myślami daleko stąd. Moje marzenia odzywały się w najmniej oczekiwanym momencie. Nagle ocknęłam się, a chłopacy wyszli z biura.
-Jeśli chcesz możesz przejść się po biurze. Gdzieś tu jest barek i automat. Masz pieniądze kup sobie coś do jedzenia.- powiedział tata wręczając mi pieniądze. Wyszłam z biura i skierowałam się na lewo. Zobaczyłam w oddali strzałkę z napisem "Bar". Skręciłam w prawo, bo tak kazała strzałka. Już widziałam owy barek. Ktoś tam był... to Niall. Tak, kupował coś.
Podeszłam do automatu obok i wybiłam kod. Włożyłam odpowiednią ilość pieniędzy i kupiłam żelki misie. Otworzyłam paczuszkę i usiadłam na fotelu obok. Jadłam pyszne żelki. Zobaczyłam, że w stronę Nialla idzie Harry.
-Niall, ile można!?- wykrzyknął. Zobaczył mnie siedzącą na fotelu. Podszedł i uśmiechnął się.
-Jestem Harry- przedstawił się.
-Ja... Alex.- powiedziałam ledwie słyszalnym głosem. Po chwili dołączyli do niego pozostali chłopacy i wszyscy po kolei mi się przedstawili. Wszyscy prócz Nialla, który nadal coś kupował. Chłopacy coś do mnie gadali, ale moja nieśmiałość nie pozwalała mi się odezwać.
-Może chcesz zobaczyć naszą garderobę?- zaproponował Harry. Przełknęłam ślinę.
-Nie dzięki.- wykrztusiłam z trudem i odeszłam. Wróciłam do biura taty. Minęła godzina, druga, trzecia... czas do domu. Pojechaliśmy razem z tatą autobusem.
Weszłam do mojego pokoju i odpaliłam facebooka. Nie chciałam nic pisać, o spotkaniu 1D, ale to był mus. Napisałam więc tylko to:

Widziałam One Direction!!! To raczej nie był przypadek... tia. Może uda mi się ich poznać? To fajny zespół, ale oni sami czasami są... dziwni. O.o

Opublikowałam to również na moim blogu. Wcale mnie to jakoś szczególnie nie cieszyło, ale co tam? Czemu nie powiedzieć tego ludziom?
 

sobota, 28 września 2013

Prolog

Mam na imię Alex, mam 18 lat i jestem zwykłą... no może nie koniecznie zwykłą nastolatką. Mam dość trudne życie. Jestem zamknięta w sobie, a przyjaciół... nie mam.
W szkole zawsze byłam wyzywana i poniżana, czasami nawet bita. Tia... łatwo nie było, ale teraz już nie chodzę do szkoły. Skończyłam liceum. Jeszcze nie wiem gdzie iść na studia, ale nie wiem też czy w ogóle to zrobić. Raczej nie lubię szkoły. Bardzo dobrze się uczyłam i wszyscy wyzywali mnie od kujona, a nauczyciele nie zwracali na to większej uwagi, bo dla nich liczyło się tylko to żebym utrzymała dobre oceny. Czy oni nie wpadli na pomysł, że dobre samopoczucie też wpływa na dobre oceny? Raczej nie... nie sądzę by o tym pomyśleli, bo i tak dla nich się to nie liczy.
Przez to wszystko co działo się w szkole zamknęłam się w sobie. Jestem raczej spokojna i dość nieśmiała. Nigdy nie miałam przyjaciół... no, to znaczy miałam bardzo dobrą przyjaciółkę w pierwszej klasie, ale potem doszła do nas jakaś inna dziewczyna i urwała ze mną kontakty. Słucham muzyki pop. Lubię słuchać piosenek One Direction, ale ich samych nie trawię. Znaczy... nie mam nic do nich, ale też nie za bardzo ich lubię.
Mój tata wolałby żebym się nie urodziła. Zawsze chciał mieć syna i... kiedy się urodziłam nie był zbyt zadowolony. Poparcie miałam tylko w mamie, jednak dwa lata temu miała wypadek samochodowy i teraz jestem zdana tylko na siebie. Cóż poradzić? Mój ojciec jest czasami straszny. Ciągle na mnie krzyczy, a czasami nawet mnie bije. Nigdy nie próbowałam się z nim kłócić, bo wiem że po prostu by mnie zabił. Czasami miałam koszmary, w których on mnie bije... i ja wtedy umieram. Mimo wszystko trzeba żyć dalej, a mój ojciec jednak czasami potrafi mi pomóc... ale tylko czasami.